Kościół Szkoła Strzelnica Mennica

O nazewnictwie tradycyjnej Mszy Świętej

Znaczenie języka porównać można do współczesnej broni masowego rażenia – umiejętne i celowe jego użycie może wpłynąć na percepcję rzeczywistości przez miliony, a nawet miliardy, ludzi. „Kto ma język, ten ma władzę”, a używając wojskowego porównania – przewagę w powietrzu, mogącą zapewnić strategiczną przewagę w całej wojnie, np. ideologicznej, prowadzonej przeciwko pewnym wartościom.

Nie inaczej sprawy mają się wobec istotnych elementów Wiary i Tradycji Katolickiej we współczesnym świecie, na czele z tradycyjną Mszą Świętą. Wielość nazw, często używanych z odcieniem pejoratywnym, może powodować chaos, zamieszanie, krytykę, a w końcowym efekcie – dystans i odrzucenie wszystkiego, co na pierwszy rzut oka wyda się być zaprzeszłe i niedzisiejsze… Warto przeciwstawić się takim zjawiskom, w imię prawdy i chęci poznania wielowiekowego źródła kultury katolickiej i budowy Królestwa Chrystusowego na ziemi, przyglądając się bliżej używanym powszechnie pojęciom językowym.

Najpowszechniejszym chyba określeniem, używanym wobec tradycyjnej Mszy Świętej, jest przymiotnik „stara”. Trudno nie zauważyć pejoratywnego odcienia takiego wyrażenia. Stara, to znaczy – staroświecka, przestarzała, gorsza, w końcu – już nieaktualna… Niewątpliwie, tradycyjna Msza Święta jest wiekowa, i można by zapewne też spierać się, czy idealna. Wszak dodatki i zmiany następowały w Niej aż do czasów papieża Piusa XI. Nie sposób jednak pominąć pewnych argumentów, przemawiających za niestosownością, jeśli wręcz nie błędem, używania wobec tradycyjnej Mszy Świętej określenia „stara”.

Po pierwsze, „stara” Msza Święta powszechnie znana jest także pod nazwą Msza Święta Wszechczasów, dla podkreślenia Jej ponadczasowości, a zatem w swej Istocie – zarówno co do formy jak i treści – nie może się zestarzeć, przedawnić, czy zdezaktualizować. Jeżeli porównać to z obecnym powszechnym rytem mszalnym, nazywanym Novus Ordo (z łac. Nowy Porządek), dostrzec można silny kontrast. Nowa Msza co rusz się zmienia, w czasie i przestrzeni; trudno nie odnieść wrażenia, że obecna forma liturgiczna, w odróżnieniu od stałej i utrwalonej liturgii Mszy Świętej Wszechczasów, podlega nieustannym przemianom, podążając za Duchem Tego Świata.

Po drugie, użycie pejoratywnego określenia „stara” może też negatywnie dotknąć Jej katolickości. „Starość i nieaktualność” Mszy Świętej Wszechczasów nawiązywać może nie tylko do odsunięcia Jej na boczny tor przez ostatnie kilkadziesiąt lat, ale rzutować także na okoliczność jej organicznego związku i zakorzenienia w Tradycji, sięgającej czasów Apostołów. Głęboki i mocny związek Tradycji z Kościołem stanowi istotny element tożsamości katolickiej – katolickie jest to, co biblijne, ale i tradycyjne. Msza Święta Wszechczasów jest Mszą tradycyjną, czyli katolicką, stąd nazywanie jej „starą” jest nie tylko rażące i niesprawiedliwe, ale i szkodliwe dla naszej łączności z Tradycją. Spoglądając zaś na nową liturgię mszalną, nie sposób nie zauważyć kolejnego kontrastu: jest to Msza Nowego Porządku. Oznaczać to może dwa niepokojące zjawiska: zerwanie z katolicką Tradycją oraz przyjęcie nowego porządku, pozostającego w relacji podrzędnej do porządku otaczającego nas świata, a w konsekwencji – Ducha Tego Świata.

Co ciekawe, jeśli przyłożymy temporalny wzorzec leksykalny do Mszy Świętej Wszechczasów, otrzymamy Jej pełny opis: przeszła – teraźniejsza – przyszła. I rzeczywiście, Msza ta, wyrosła z zamierzchłej przeszłości, trwa do naszych czasów. A ponieważ w wielu miejscach na świecie, gdzie współcześnie katolicyzm przeżywa głęboki kryzys, jest to jedyna forma żywa i rosnąca (np. we Francji), można by Ją także nazwać Mszą Świętą przyszłości.

Kolejnym określeniem używanym wobec tradycyjnej Mszy Świętej jest przymiotnik „łacińska, po łacinie”. To prawda, językiem Mszy jest w większości łacina. Negatywny przekaz dotyczący tego aspektu językowego może być następujący: Msza Święta tradycyjna jest obca, niezrozumiała, wręcz martwa (jak język); jest też egzotyczna, a zatem dla wąskiej grupy osób, dla snobów i ekscentryków, dla dziwaków, czy wręcz osób nienormalnych.

Aby pozbyć się tego odium, warto zastanowić się nad miejscem i znaczeniem łaciny w Kościele Katolickim. Po dziś dzień język ten jest oficjalnym językiem Kościoła, zarówno urzędowym, jak i liturgicznym. Nic zatem dziwnego, że Msza Święta tradycyjna przemawia Łaciną. Nawiasem mówiąc, jest to również kolejny aspekt Jej katolickości (czyli powszechności), gdyż na całym świecie każdy ksiądz znający łacinę może dla każdej lokalnej społeczności odprawić jedną i niezmienną Najświętszą Ofiarę. Msza Nowego Porządku pozostaje w opozycji do tego modelu: oddana językom narodowym, przestaje być uniwersalna, a z uwagi na podległość lokalnej hierarchii kościelnej, zarówno co do języka, jak i innych elementów liturgii, staje się w pewnym sensie episkopalną.

Kolejnym określeniem, stawianym przed tradycyjną Mszą Świętą jest przymiotnik „Trydencka”. A „Trydencka” to być może ograniczona do jednego miejsca, jednego zdarzenia mającego miejsce dawno w historii, słowem – skansen, rezerwat i skamielina. W odróżnieniu, Msza Nowego Porządku, prezentuje się jako wszechobecna oraz współczesna. Warto jednak zauważyć, że przymiotnik „Trydencka” pochodzi od nazwy i miejsca Soboru, na którym gruntownie omawiano istotne aspekty teologiczne Najświętszej Ofiary, w tym Jej zakorzenienia w Tradycji sięgającej Czasów Apostolskich. A zatem, choć stosowny Mszał został przyjęty kilka lat po soborze (1570), jest to liturgia soborowa, stąd nazywana jest „Trydencką”. W odróżnieniu, współczesna Msza nie jest nazywana „watykańską” (od nazwy soboru), a Mszą Nowego Porządku i „posoborową” , której ostateczny kształt został omówiony i promulgowany przez papieża Pawła VI kilka lat po soborze (1969).

Jakie praktyczne znaczenie mogą mieć poczynione tutaj uwagi? Myślę, że bardzo istotne. Wszyscy, jako Katolicy, jesteśmy odpowiedzialni za kształt Kościoła, zachowanie Depozytu Wiary, także Skarbca Liturgicznego, na czele z tradycyjną Mszą Świętą. Wierni, uczestniczący w takiej Mszy Świętej, mogą być postrzegani przez ogół jako dziwacy – jeśli wręcz nie reakcjoniści, a nawet sekciarze – chodzący na „starą mszę po łacinie”, czy „robiący krok wstecz”. Takaż sama łatka, co jeszcze przykrzejsze, przylega także do samej Najświętszej Ofiary. Jak na to reagować?

W pierwszej kolejności, radziłbym powszechnie, wobec wszystkich, zawsze i wszędzie stosować przymiotniki i określenia mogące przełamać negatywne stereotypy. A są to, w mojej opinii, wyrażenia następujące: Msza Święta tradycyjna, katolicka (powszechna) i Wszechczasów. Innymi słowy, nie ulegajmy presji nowomowy, presji językowej Ducha Tego Czasu, która z marszu próbuje zepchnąć nas do głębokiej defensywy.

Po drugie, wyrażenia „po łacinie” i „Trydencka” nie są złe same w sobie – przeciwnie, rozumiane właściwie niosą w sobie istotne prawdy – dlatego z ludźmi otwartymi, ciekawymi, dobrej woli, a zwłaszcza młodymi, warto rozmawiać o pozytywnych aspektach tych przydomków, jak i o samej Mszy Świętej tradycyjnej. Tak, abyśmy sami byli z tego dumni i szczęśliwi, że o Mszy Świętej odprawianej po łacinie i mającej opokę w powszechnym soborze trydenckim, po dziś dzień możemy mówić i w Niej uczestniczyć.

Po trzecie, nie bójmy się przejść od słów do czynów. Niewiele jest narzędzi mocniejszych od słów i języka, ale niewątpliwie takim jest osobiste świadectwo. Świadectwo polegające na regularnym, co niedzielnym, i co świątecznym, uczestnictwie we Mszy Świętej Wszechczasów. Na obecności całymi rodzinami, z przyjaciółmi, znajomymi. Na wspieraniu Kapłanów odprawiających tą Mszę Świętą. Nie bójmy się, o ile to możliwe w naszym miejscu zamieszkania, całkowicie przejść na uczęszczanie na tradycyjną Mszę Świętą, to znaczy: po krótkim i rozsądnym namyśle podejmujemy decyzję, że od tej chwili będziemy uczestniczyć tylko w takiej formie Najświętszej Ofiary. Nasz przykład zachęci innych, znajomych i nieznajomych, do podjęcia podobnych kroków.

Na koniec, warto jeszcze zwrócić uwagę na oficjalną, eklezjalną nazwę Mszy Świętej Wszechczasów. W Kościele, liturgia ta określana jest mianem „nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego” (w odróżnieniu od Mszy Nowego Porządku, nazywanej oficjalnie „formą zwyczajną”). Biorąc pod uwagę Istotę Najświętszej Ofiary, można by zacząć zastanawiać się, czy inna forma, poza „nadzwyczajną” jest tutaj w ogóle stosowna. Jest tu też inne zagadnienie, które wszystkim członkom, sympatykom i przyjaciołom Organizacji „Pobudka” powinno być szczególnie bliskie.

Program Organizacji słusznie wzywa do działań szczególnych, mających pierwszorzędne i nadzwyczajne znaczenie dla przyszłości Narodu i Państwa Polskiego. Trudno nie zauważyć, jak bardzo obecna sytuacja Polski, jak również proponowany organiczny Program naprawy Ojczyzny koresponduje, zarówno co do szczególnej formy, jak i głębokiej treści, z „nadzwyczajną formą rytu rzymskiego”. Mówiąc wprost, szczególna sytuacja Polski, jak i Program Jej naprawy wymagają odwołania się do „nadzwyczajnej formy” Mszy Świętej. W tej formie, formie „nadzwyczajnej”, winniśmy prosić Boga o wszystkie nadzwyczajne Łaski, jakie niezbędnie są teraz naszej Ojczyźnie potrzebne.

A zatem, Przyjaciele, zachęcam wszystkich do spróbowania, skosztowania z tego Źródła bijącego w Skarbcu Tradycji Katolickiej, które słusznie, wobec wszystkich zawsze i wszędzie, nazywać możemy Tradycyjną Mszą Świętą Wszechczasów.

Paweł Nycz-Wasilec