Kościół Szkoła Strzelnica Mennica

Tryptyk Trydencki, czyli Dwanaście Scen z Życia Boga i Człowieka (I)

Wstęp

Opisanie Tajemnicy tradycyjnej Mszy Świętej wydaje się być zadaniem karkołomnym, jeśli wręcz niemożliwym do wykonania. Wszak w trakcie Mszy Świętej uosabia się Najświętszy Sakrament, a zatem Tajemnica, której żaden człowiek nigdy w pełni nie pojmie, nie ogarnie, ani rozumem, ani artystyczną wyobraźnią, ani tym bardziej językiem – słowem i piórem.

Jedynym źródłem wszystkiego, co do takiego Dzieła potrzebne – Łaski Bożej, inspiracji, mądrości, wytrwałości, odwagi, pokory i wielu innych – była dla autora okoliczność, iż wszystko spisane zostało w Obecności Pana, przed wystawionym w monstrancji Najświętszym Sakramentem. Celem też tego opracowania nie jest dogłębna teologiczna analiza, lecz jedynie szkic, pewien zarys tego, co w trakcie tradycyjnej Mszy Świętej się dzieje, jako rozumowe wprowadzenie, krótka katecheza dla każdego, kto z Mszą Wszechczasów przygodę dopiero zaczyna i oprócz doświadczeń duchowych i estetycznych, pragnąłby także włączyć w to swój intelekt.

Obok myśli zebranych przed Najświętszym Sakramentem, źródłem była też tradycyjna, bogata wiedza, dość powszechnie dostępna (teraz również na internecie), uzupełniona odniesieniami do stosownych fragmentów Pisma Świętego, zwłaszcza Nowego Testamentu. Niniejsze opracowanie nie rości sobie zatem prawa do wyjątkowości, czy pierwszeństwa, a jego ambicją jest jedynie przekonanie P.T. Czytelników, że wiedzę tą warto sobie przypomnieć i rozpowszechniać. Jeśli owocem tej lektury będzie głębsze wniknięcie w tajemnice Mszy Świętej Wszechczasów, a także sięgnięcie po kolejne, bogatsze opracowania, to cel tej pracy zostanie w pełni spełniony.

Autor zmuszony był jednak dokonać pewnych wyborów, co do postaci opisanych w Misterium Mszy Świętej. Przyjęto następujący porządek: na pierwszym planie jest Osoba Chrystusa, na drugim – Celebransa, na trzecim – ministranta, wreszcie na czwartym – aniołowie, zgromadzeni wierni i cały Lud Boży. Głębsza refleksja nad tym zagadnieniem doprowadziła bowiem autora do wniosku, iż taka hierarchia uwypukla najdawniejsze, tradycyjne znaczenie uczestnictwa w tajemnicy Mszy Świętej. Przesłanie płynące przy zachowaniu takiego porządku wydaje się być też szczególnie ważne, wręcz krytyczne, dla naszych czasów.

Kolejną decyzją był wybór formy tradycyjnej Mszy Świętej. Dla celów tego opracowania wybrano formę najprostszą, tj. odprawianą przez jednego kapłana, z jednym ministrantem i bez śpiewu.

Na koniec wyjaśnienie dotyczące tytułu całego opracowania: „Tryptyk Trydencki, czyli Dwanaście Scen z Życia Boga i Człowieka”. „Dwanaście Scen”, to ujęcie pewnych treści Tajemnicy w formę przemawiającą do współczesnego odbiorcy chyba najmocniej i najskuteczniej – obrazów zwięźle opisanych słowem. „Życie Boga i Człowieka”, to zarówno odniesienie do dwoistej Natury głównej postaci Mszy Świętej – Jezusa Chrystusa, jak i do relacji pomiędzy Nim, a postaciami z kolejnych planów. „Trydencki”, to bezpośrednie wskazanie, iż rzecz będzie dotyczyć Mszy Świętej Trydenckiej. Wreszcie słowo „Tryptyk”, otwierające cały tytuł, oznacza układ trzyczęściowy, w który cała Tajemnica Mszy Świętej Wszechczasów wydaje się wpisywać bardzo udanie, podobnie jak w część główną, środkową Tryptyku, wkomponowuje się Dwanaście Scen.

Możemy sobie zatem wyobrazić, iż stoimy przed tradycyjnym Ołtarzem Pańskim, a nad nim góruje monumentalny, zamknięty Tryptyk. Co w nim ujrzymy po otwarciu skrzydeł?

Prolog

Całe lewe skrzydło Tryptyku wypełnia Prolog, czyli to, co bezpośrednio poprzedza Mszę Świętą. Ktoś mógłby się tutaj zapytać, dlatego ten czas przed Najświętszą Ofiarą, zajmuje tyle miejsca. Istotnie, w praktyce można zauważyć, iż ludzie planują przybycie do kościoła punktualnie, na godzinę rozpoczęcia uroczystości, lub nie planują wcale i często się spóźniają… Cóż nam zatem marzyć o frekwencji w kościele na pół godziny, choćby piętnaście minut przed rozpoczęciem Mszy Świętej?.. Po co? Jak zatem rozumieć tę wielką przestrzeń naszego Prologu?

W zakrystii, pośrodku kredensu, w miejscu najbardziej godnym, stoi okryty welonem kielich mszalny, reprezentujący Chrystusa. Przybywa kapłan i ministranci, aby godnie przygotować się do współudziału w Najświętszej Ofierze. W określonym porządku, wszyscy zakładają stroje liturgiczne, odpowiednio zwróceni do Chrystusa i wypowiadając stosowne modlitwy. Ten czas spędzają w ciszy i skupieniu, wokół swego Mistrza.

Mówiąc obrazowo, zakrystia jest Wieczernikiem, a nasz Prolog – szczególną pamiątką ustanowienia Najświętszego Sakramentu. To tutaj Chrystus spotyka się ze swoimi najbliższymi, odprawia pierwszą Mszę Świętą, ustanawia i Sakrament Kapłaństwa i Najświętszy Sakrament… Dlatego Prolog ma olbrzymie, niebotyczne rozmiary. I jest to nie tylko Prolog, ale fundament, niezaprzeczalny warunek wstępny do tego, co wydarzy się następnie – w trakcie Najświętszej Ofiary. Chyba każdy potrzebuje takiego punktu wyjścia do zanurzenia się w tajemnice wydarzeń Mszy Świętej. Przyjść do kościoła pół godziny, piętnaście minut przed rozpoczęciem Najświętszej Ofiary, aby się wyciszyć i skupić – dobrze; by się pomodlić – jeszcze lepiej; by sercem być obecnym w Wieczerniku i spotkać się z Mistrzem – najwłaściwiej.

Scena I – Getsemani

Wraz z pierwszymi dzwonkami (które w Misterium oznaczają posługę aniołów, ich obecność i wezwanie do naszej uwagi), kapłan opuszcza Wieczernik, niosąc przed sobą okryty Kielich. Podąża za Chrystusem, zmierzającym do ogrodu oliwnego Getsemani. Procesja dociera do stóp Ołtarza. Ten wznosi się zawsze nad trzema stopniami, a są to Wiara, Nadzieja i Miłość.

Chrystus zaś oddalił się i modlił na wyniesieniu terenu, przy skale. Dlatego też kapłan wspina się po stopniach, umieszcza Kielich pośrodku Ołtarza i powraca na miejsce obok ministranta. Tam towarzyszy Chrystusowi w modlitwie słowami:

Introibo ad altare Dei [Przystępuję do ołtarza Bożego] – a ministrant dopowiada – Ad Deum qui laetificat juventutem meam [Do Boga, który jest weselem moim od młodości].

Kiedy noc w ogrodzie gęstnieje, a Chrystus przeczuwa swoją Mękę, kapłan wznosi modlitwę błagalną:

Judica me, Deus, et discerne causam meam de gente non sancta: ab homine iniquo et doloso erue me [Bądź mi sędzią, o Boże, i rozsądź sprawę moją z narodem bezbożnym; wybaw mnie od człowieka niedobrego i fałszywego] – i dalej – Quia tu es Deus, fortitudo mea: quare me repulisti, et quare tristis incedo, dum affligit me inimicus? [Wszak Ty jesteś, o Boże, mocą moją; czemu mnie odrzucasz i czemu smutny chodzę, gdy nieprzyjaciel mnie nęka?] – i jeszcze – Emitte lucem tuam et veritatem tuam… [Ześlij światłość Swoją i prawdę Swoją…]

Tymczasem Chrystus upada przed skałą; Jego myśli i cały świat niewidzialny, jak czarne, postrzępione chmury, zakrywają wszystko. Ciemność zapanowała kompletna, tak że ksiądz zgadywać mógł tylko zarys sylwetki Chrystusa. Spojrzał w tę stronę; widząc swoje winy, opuścił głowę i w pokłonie, bijąc się w piersi, wyznał:

Confiteor Deo omnipotenti… quia peccavi nimis cogitatione, verbo et opere: mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa… [Spowiadam się Bogu wszechmogącemu… żem zgrzeszył bardzo myślą, mową i uczynkiem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…]

Cały Kościół powtórzył tą spowiedź, głosem ministranta,  a ksiądz wzywając miłosierdzia Bożego, udzielił rozgrzeszenia – Deus, tu conversus vivificabis nos… Et salutare tuum da nobis. Domine, exaudi orationem meam. Et clamor meus ad Te veniat. [O Boże, tchnij w nas życie nowe… I daj nam zbawienie Twoje. Panie, wysłuchaj modlitwy mojej. A wołanie moje niech do Ciebie dotrze.]

Ministrant uklęka na stopniu Wiary, a kapłan, wstępując po stopniach Ołtarza, mówi:

Aufer a nobis, quaesumus, Domine, iniquitates nostras: ut ad Sancta sanctorum puris mereamur mentibus introire. [Zgładź nieprawości nasze, prosimy, Panie, abyśmy do przybytku Najświętszego przystąpić z czystym sercem zasłużyli.]

Jezus wstał i odwrócił się do nadchodzącego. Krople krwi, wyciśnięte wielkim umartwieniem, perliły się na obliczu Zbawiciela, lecz oczy spokojne i odważne, promieniowaly dostojeństwem i determinacją.

Ksiądz przybliżył się, nachylił i ucałował Mistrza. Z gęstego mroku wyłoniły się postacie, brunatne i granatowe, szare i czerwone – tłum uzbrojony w kije i pochodnie. Chrystus został pojmany!.. Już był związany i prowadzony pod strażą. Po chwili, w ogrodzie Getsemani, w ciszy i skąpym poblasku księżyca, pozostała tylko sylwetka kapłana.

C.d.n.

Paweł Nycz-Wasilec