Kościół Szkoła Strzelnica Mennica

Polsko-szkocka przyjaźń w 100 rocznicę odzyskania Niepodległości

Kapituła Nagrody im. Józefa Mackiewicza po raz kolejny wybrała zwycięzcę. Powraca i tłucze mi się w łepetynie motto tej nagrody: “Jedynie prawda jest ciekawa”

I znów rozterki. Wszak powiadają, że ciekawość to prosta droga do piekła.

Tak zanurzony w oparach jesiennej, szkockiej melancholii wracam pamięcią do Mszy Świętej z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Odprawionej w dniu czwartym listopada w Edynburgu w Katedrze Św. Marii .

Wchodzę z rodzina do kościoła .

Co krok , to nowy obraz. Oko spostrzega , mózg analizuje, a serce, to się śmieje, to znów płacze. Mieszanina ludzka jak w kalejdoskopie. Czarnoskóre polskie dzieci i skośnookie szkockie. Wszelkie mody i bezmodzia. Dżinsy i skórzane kurtki motocyklistów. Glany lub trampki. Nie znajdzie Kaźmirz granatów w świątecznym ubraniu. Takiego ubrania już nie ma. Mężczyzn w garniturze na palcach jednej ręki można policzyć.

Kościół przyozdobiony biało-czerwonymi barwami.

Takież kwiaty przy ołtarzu.

Zbliżam się do głównego wejścia. W przedsionku czeka poczet sztandarowy. Umundurowana wojskowa trójka. Szkoda , że w polowe panterki. Nie mogę doczytać na sztandarze kto zacz. Czarne berety sugerują pancerniaków. Ale, ale. Coś nie gra. Dziewczyna??? Z szablą w dłoni? Po prawej stronie sztandaru? Więc rozprowadzająca…O Tempora, o mores!

Tuż obok harcerka. Krzepka niewiasta “dzierży w dłoni “ drzewce sztandaru, a na nim taka wymięta płachta. Nie było komu uprasować. Cóż się dziwić, skoro mundur druhny jak i jej uczesanie, jak by to powiedziała moja mama : “jak psu z gardła”.

Powoli serce chce się smucić, ale oko wyprzedza je w tym zamiarze i dostrzega jeszcze jeden sztandar. Na wprost , tuż przy balaskach, stoją dzieci ze swoim nauczycielem z Akademii Języka Polskiego im. Generała Maczka.

Śliczny widok. Piękny sztandar, dzieci ubrane na galowo, przepasane polska szarfą, takoż i wychowawca.

Widać w ich twarzach radość i dumę. Wszak dzień wcześniej został odsłonięty pomnik patrona ich szkoły.

I to gdzie! Na dziedzińcu edynburskiego urzędu miasta.

Wszak złośliwcy zauważają, że nie jest to postument, a “Generał na ławeczce”. Turystyczny gadżet gdzie można się przysiąść, pogadać i strzelić sobie „selfi” z brązowym generałem.

Wiem , że podczas uroczystości ma nastąpić odsłonięcie i poświęcenie tablicy Pamiątkowo – dziękczynnej w 100 rocznicę odzyskania niepodległości Polski.

Leci więc oko na dalsze poszukiwania. Otóż i ona. Wisi w miejscu polskiej kapliczki. Przepasana biało – czerwoną wstęga, upięta w lewym górnym rogu biało-niebieskim kotylionem , znakiem szkockiej przyjaźni.Czeka cierpliwie w spiżowym dostojeństwie i w asyście naszych Strzelców Podhalańskich. Cóż za widok! Cóż za postawa. Wyprostowani dumnie patrzący w dal, okryci podhalańską peleryną w charakterystycznym góralskim kłobuku, ozdobionym piórem.Sznyt i elegancja.

Tym razem oko nie wytrzymało. Policzki zaś, czegoś słonawe i wilgotne…

Nagle trąbka sygnałówka z całą mocą podrywa wszystkich z krzeseł. Zerkam w stronę chóru, chcę odnaleźć trębacza. Jest. Polski żołnierz w galowym mundurze w rogatywce. Dumny i dostojny. Właśnie oderwał trąbkę od ust.

Pierwsza wprowadza sztandar nasza mocarna harcerka.

Zaraz za nią pani żołnierz wiedzie swój poczet.

Komenda. Werble.Marsz.Komenda.Baczność! Spocznij!

Cisza…

Zaskoczeni, nawet zszokowani nasi szkoccy Bracia w Chrystusie, nie wiedza za bardzo co się dzieje. Są i tacy, których to niebywale bawi. Śmieją się w głos.

Nie za długo na szczęście, bo oto znów eksplozja. Tym razem ziemia się trzęsie, a wraz z nią cała katedra. Omal nie runie nam na głowy.To organy. Rozszalały się jak burza letnia. Nagła i niespodziewana . Leci pod niebiosa hymn wspaniały.

Ukrzyżowany Chrystus wprowadza swych pasterzy do świątyni.

Kroczą biskupi, Leon Cushley i Wiesław Lechowicz. Błogosławią i pozdrawiają tłumnie zebranych wiernych.

Resztę orszaku wypełniają polscy i szkoccy kapłani oraz ministranci.

Uroczystość się zaczyna.

Znak krzyża. Kilka słów wprowadzenia szkockiego biskupa i ani słowa od Polaka. Lekka konsternacja.

Kadzidło zapalone. Powoli roztacza się “woń miła Bogu”

Zanurzam się w Liturgii. Szkoda myślę sobie , że to nie Msza Wszechczasów, gdy wtem chór zaczyna Kyrie Eleison.

Piękny chorał, choć nie gregoriański.

Potem powrót do angielszczyzny. Dochodzimy do Credo i tu kolejna niespodzianka. Śpiewane po łacinie w tradycyjny sposób. Takoż było i z Pater Noster.

Modernistyczne poplątanie z pomieszaniem. Miało być odświętnie.Patetycznie i dostojnie, a wyszło surrealistycznie.

Szkocki biskup i szkockie kazanie. Pełne kurtuazji wobec polskich gości, ale tylko gości. Polski biskup asystuje. Do słowa nie dopuszczon.

Pierwszy narodowy akcent pojawił się w modlitwie wiernych.

Pan Stefan (w cywilu parazielonoświatkowy instruktor Alfa-Beta) z synem, ubrani w stylizowane mundury napoleońskie, odczytali ja na dwa głosy. Ojciec po polsku a syn po angielsku.

I oto chwila odsłonięcia i poświęcenia spiżowych słów.

Huk werbli zagłusza wszystko. Nic nie słychać i nic nie widać poprzez tłum otaczających głów. Już po ceremonii. Biskupi i dygnitarze wracają na miejsca.

Msza powoli dobiega końca.

Komunia wiernych.

Janowa Pawłowa „Barka” rozbrzmiewa dwujęzycznie. Jedna zwrotka po polsku, druga po angielsku. Przy każdej zmianie zgubiony rytm i melodia załamana. Nawet nasze pieśniarki ludowe z całym swym zespołem pieśni i tańca nie są w stanie nad tym zapanować.

Protestanckim zwyczajem marszałkowie popędzają ludzi i rozstawiają po kątach. Lecz nie z Polakami takie numery. Nasz pasterz ks.Tadeusz ustawił się opodal Podhalańczyków. Udajemy się w jego kierunku. I tylko tam widać jak być powinno. Pan Jezus przyjmowany na klęcząco.

W międzyczasie bystre oko wyłapuje kolejne kuriozum. Grupa edynburskich urzędasów, co rozpoznać można po dyndających im u szyi olbrzymich łańcuchach, podchodzi do katolickiego biskupa po błogosławieństwo. „Jestem heretyk więc skrzyżuję ramiona na piersiach, że Komunii nie przyjmuje, ale błogosławieństwo to sobie na drogę wezmę.”

Salwador Dali wymięka.

Nadszedł czas przemówień.

Biskup Lechowicz przywołał papieskie słowa na temat polskiego dziedzictwa wygłoszone w Gnieźnie w 1979r.

Jest i list z kancelarii Prezydenta RP.

Ambasador Arkady Rzegocki wspomniał jak to nas wymazano z mapy Europy. Szkoda tylko, że dyplomacja nie dopuszcza wspominania sznura w domu wisielca.

Pani sekretarz od turystyki kultury i spraw zagranicznych Fiona Hyslop, zaznaczyła polski wkład w życie Szkocji. Wielka Polską Mapę Szkocji , Gen. Maczka czy pomnik sławetnej maskotki żołnierzy gen. Andersa, niedźwiedzia Wojtka.

Pan konsul Ireneusz Truszkowski podziękował serdecznie za przygotowanie uroczystości. Fundatorom tablicy pamiątkowej i gościom za przybycie. Wśród nich była Anna Maria Anders.

Polska senator, odpowiedzialna za dialog międzynarodowy ,

która tak się zapamiętała w tym dialogu, że zapomniała iż przybyła do Polaków.

Całe wystąpienie wygłosiła po angielsku.

Co prawda nie oczekiwałem od córki heretyka staropolskiego „Szczęść Boże”, ale mogła choć powiedzieć „dzień dobry”.

Najważniejsze dla niej okazało się przekazanie upominków i medalu od Senatu RP ,szkockiemu biskupowi.

Już po kurtuazjach. Błogosławieństwo. Msza i uroczystość zakończone. W końcu Polska pełna piersią. Leci ku niebiosom hymn – Boże coś Polskę…

Wychodzę ze świątyni z mieszanymi uczuciami

Wtem zatrzymuje nas staruszek w mundurze i wręcza moim dzieciom wizytówki. Już na zewnątrz czytam z kartonika : „Polish Warehouse open Monday – Friday…..

Zapraszamy!”

 

Arkadiusz Wiśnik